Rozmowa z Katarzyną Skibą i Dorotą Śliwińską - specjalistkami prowadzącymi badania architektoniczne w Wodozbiorze

Łazienkowski Wodozbiór odzyskał dawny blask dzięki pracom konserwatorsko-remontowym przeprowadzonym w ramach projektu "Źródła przemian". Zapraszamy do przeczytania wywiadu z archeolożką Katarzyną Skibą i architektką Dorotą Śliwińską, które w trakcie badań towarzyszących projektowi poznały ten wyjątkowy obiekt "od podszewki".

Wodozbiór w Łazienkach Królewskich (fot. P. Czarnecki)

Łazienki Królewskie: Czy prace przy Wodozbiorze w Łazienkach były dla Was wyzwaniem?

Katarzyna Skiba: Bardzo szybko okazało się, że metodyka musi być bardzo interdyscyplinarna. Badania prowadzone przez nas to były badania architektoniczno-archeologiczne. W samym Wodozbiorze były prowadzone jeszcze badania konserwatorskie, polegające na wykonaniu odkrywek sondażowych warstw malarskich i analizie laboratoryjnej tych próbek, więc w zasadzie był to bardzo interdyscyplinarny projekt badawczy.

ŁK: Dopytam na początek , bo myślę, że dla naszych czytelników może być to ciekawe - jak jest zbudowany Wodozbiór? Z czego on się składa? Czy było wiadomo od razu, jak zaczęły się prace, że on się znajduje na zbiorniku, że on tam faktycznie jest, czy to dopiero się okazało w trakcie prac?

KS: Wiedzieliśmy, że ten zbiornik tam jest, ale nie wiedzieliśmy, jak jest głęboki ani jak jest wykonany. W trakcie badań architektonicznych zaprosiliśmy nurków, którzy weszli do tego zbiornika i wtedy tak naprawdę okazało się, że on jest płytki.

ŁK: Czyli oni tak naprawdę też nie wiedzieli, czego się spodziewać?

Dorota Śliwińska: Wiedzieliśmy, jak głęboko jest dno, na podstawie pomiarów sondażowych przez otwory w sklepieniu; wiedzieliśmy, że dno jest nierówne i znaliśmy dostępną do pomiaru ilość stopni zejściowych, którą nurkowie zweryfikowali. Znaliśmy również miejsce wlotu wody i jej wypływu na podstawie lokalizacji studni zewnętrznych rewizyjnych oraz kierunku przepływu wody. Nie wiedzieliśmy czy są inne wloty wody lub kanały widoczne od wnętrza zbiornika. Nurkowie mieli spisane przez nas wytyczne, czego mają szukać: czy są jakieś ściany poprzeczne, czy widać gurty wzmacniające sklepienie, czy zbiornik jest podzielony na pomieszczenia. Nurkowie otrzymali rysunki i listę zapytań wcześniej, żeby się przygotować. I nurek dosłownie po omacku szedł i cały czas nam mówił, gdzie jest i co widzi.

KS: Mieli hełmy, tak jakby to było nurkowanie głębokościowe, więc było powietrze, żeby mogli mówić i mieć z nami łączność na żywo. My oglądaliśmy wszystko na ekranie.

Zejście do zbiornika w dziedzińcu Wodozbioru (fot. D. Śliwińska)

ŁK: Którędy oni weszli?

KS: Weszli przez dziedziniec. Są tam schodki i zejście do zbiornika. Plan był taki, że przepłyną dookoła i powiedzą, co widzą, ale mieli też za zadanie odnaleźć mury i poszukać miejsca dopływu i odpływu, odprowadzania wód. Zgodnie ze źródłami historycznymi na pewno ta woda była odprowadzana do łazienki, do Pałacu na Wyspie. Okazało się, że w środku jest tak płytko, że jest na tyle dużo mułu na dnie, ze używanie płetw było niemożliwe, więc w zasadzie przemieszczali się po powierzchni tego lustra wody na dmuchanym skrzydle i zanurzali się tylko miejscami.

Widok zbiornika podziemnego ze sklepieniem kolebkowym ponad lustrem wody (fot. D. Śliwińska)

ŁK: Ten muł się nagromadził z czasem, kiedyś było go mniej?

KS: Tak. Poza tym okazało się, że dno zbiornika jest nierówne, tak jakby były kamienie, głazy, na czymś w rodzaju gliny. Dlatego też uważamy, że sam zbiornik może działać jak studnia chłonna.

DŚ: Poziom wody w zbiorniku zmienia się w zależności od pory roku i ilości opadów, i wydaje się być cały czas zbyt wysoki w odniesieniu do konstrukcji zbiornika.

ŁK: A czy ten zbiornik zbiera też wodę deszczową?

KS: Tak, woda deszczowa przesiąka przez grunt i łączy się z warstwami wodonośnymi. Tak naprawdę przez wielokrotne aranżowanie tej przestrzeni, przez przebudowy, przez niwelacje gruntów, już nie ma jednej zwartej warstwy wodonośnej, ta woda się sączy na różnych poziomach i Wodozbiór najprawdopodobniej zbiera tę wodę. Teren wokół Wodozbioru nie był przedmiotem badań archeologicznych-wykopaliskowych, był przedmiotem badań archeologicznych nieinwazyjnych tj. geofizycznych, więc są pewne przesłanki co do tego, jak ta woda mogła być odprowadzana.

DŚ: Prowadziliśmy też badania strefy pod posadzką, żeby zidentyfikować historyczny, oryginalny sposób sklepienia tego zbiornika i to się udało w jednym pomieszczeniu. Zachowały się pozostałości murowanych kanałów, najprawdopodobniej wentylacyjnych. Próbowałyśmy kamerką termowizyjną zweryfikować dalszy przebieg kanałów w ścianach, niestety to się nie udało. Ale na pewno taki system był. Na sklepieniu zachowały się pozostałości warstwy czystego iłu. Na tym znajdował się czysty piasek, dobrze wysortowany. Ił przyjmował wilgoć, ta warstewka zmieniała swoja grubość, a piasek powyżej też zatrzymywał tę wodę, która się tam gromadziła.

ŁK: Zaskoczyła Was ta technologia?

KS: Nie. Ja od początku tego szukałam. To było bardzo stare rozwiązanie. Kiedy były jeszcze kanały drewniane, to drewno okładano gliną. Potem w XVIII i XIX wieku te murowane kanały też okładano, izolowano gliną, więc czegoś podobnego szukaliśmy tutaj.

ŁK: A propos kanałów doprowadzających wodę - rozumiem, że mamy na myśli na przykład tę drewnianą rynnę, która jest eksponowana w Wodozbiorze? Ona właśnie spełniała funkcję kanału?

KS: Tak, rynna pełniła funkcję kanału, natomiast samo drewno wygląda na młodsze (myślę, że jest XIX-wieczne, ale należałoby wykonać badania dendrochronologiczne). Sądzę, że wcześniej też był w tym miejscu taki analogiczny, drewniany kanał, który pełnił funkcję dwojakiego rodzaju: po pierwsze odprowadzał deszczówkę, ale też tym kanałem mogły być odprowadzone na zewnątrz nieczystości, dlatego, że dziedziniec Wodozbioru pełnił funkcję przestrzeni gospodarczej i najprawdopodobniej też łazienki.

Z. Vogel, Widok Zamku Ujazdowskiego i okolic, 1794-1795, Muzeum Narodowe w Krakowie

ŁK: A jak przebiegały prace w naziemnej części obiektu?

DŚ: Od 2012 roku prowadzono próby remontu obiektu. W 2015 r. wykonaliśmy projekt remontu części nadziemnej Wodozbioru. W ramach realizacji prowadziliśmy badania architektoniczne, co oznaczało setki pomiarów, badania stratygraficzne i badania archeologiczne. Odkrywaliśmy przemurowania, robione były pomiary cegieł dla wyróżnienia fragmentów muru z różnych okresów budowy, na przykład w trakcie znajdowania wnęk, kiedy musieliśmy decydować, co rozkuć, a co zachować. Badania przypadały na okres zimowy , warunki były trudne - w środku było zimno i wilgotno, najczęściej dosyć ciemno, unosił się zapach starego szkodliwego impregnatu.

KS: Wiedzieliśmy, że były tam kominki kątowe. W pewnym momencie doszło do przebudowy tych kominków i najprawdopodobniej do tych kominków kątowych były dostawione piece kaflowe, żeby lepiej dogrzewać pomieszczenie, bo jednak był to obiekt wielofunkcyjny.

ŁK: Pełnił m.in. funkcję mieszkalną?

KS: Tak. To było mieszkanie wcale nie najgorzej wyposażone, bo było ładnie dekorowane malarsko. W inwentarzach jest szczegółowy opis wyposażenia, mebli - to też nie były byle jakie meble. Poza tym pełnił oczywiście funkcję techniczną (zbiornik pod spodem), a w XIX wieku była tam popularna pijalnia wód.

Wodozbiór z funkcjonującą przy nim pijalnią wód, fot. A. Karoli, 1896 (z czasopisma „Wędrowiec”)

ŁK: A propos funkcji mieszkalnej, co udało się znaleźć ze śladów bytności ludzkiej?

KS: Śladów bytności ludzkiej mieliśmy bardzo dużo. Mamy fragmenty kafli piecowych, z dużym prawdopodobieństwem pochodzących z tego miejsca. Oczywiście mnóstwo kości zwierzęcych, fragmenty starszej ceramiki, była rogowa ozdoba do włosów, były fragmenty naczyń szklanych, sztućców, jakieś guziki czy też fragmenty ubioru. To wszystko pokazuje, że to miejsce żyło i większość tych zabytków ruchomych można wiązać z okresem funkcjonowania tej pijalni wód. Warto też dodać, że pierwotnie bryła, Wodozbioru była bardzo surowa. To był budynek nieotynkowany, prosty. I ta nazwa "okrąglak", "baszta" funkcjonowała w wieku XIX i jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego - pomimo tego, że był to już budynek z boniowaniem, z fryzem i już zupełnie inaczej wyglądał.

ŁK: Czy w Polsce istnieje jakiś budynek o podobnej funkcji i podobnym wyposażeniu do łazienkowskiego Wodozbioru?

KS: Jeśli chodzi o samą formę architektoniczną, to analogii można znaleźć bardzo dużo. Są zbiorniki, rezerwuary, sam Dominik Merlini[1] budował zresztą obiekty o bardzo podobnym kształcie. Ale Wodozbiór jest budowlą, można powiedzieć, hydrotechniczną oraz pełniąca funkcję mieszkalną. Szukałam i nie udało mi się znaleźć analogii dla tego rodzaju obiektu, także na terenach dawnych ziem polskich. Pod tym względem jest to absolutny unikat.

ŁK: Dziękujemy za rozmowę.

---

[1] Dominik Merlini, jeden z najważniejszych architektów Łazienek, zaprojektował na wzór grobowca Cecylii Metelli (na którym wzorowany jest także łazienkowski Wodozbiór) budynek kuchni w Królikarni. Stąd też w starszej literaturze uznawało się, że i Wodozbiór jest jego autorstwa. Dalsze analizy źródeł ikonograficznych i pisanych udowodniły nam, że za czasów Stanisława Augusta budynek był nieotynkowaną rotundą (jak na obrazie Vogla z MNK), a dopiero w 1823 r. Aigner nadał obecny kształt elewacji łazienkowskiego Wodozbioru.

---

Katarzyna Skiba - archeolog, konserwator zabytków, reprezentująca wykonawcę generalnego prac konserwatorskich przy Wodozbiorze (firmę Monument Service).
Dorota Śliwińska - architekt z uprawnieniami badacza architektury, prowadząca pracownię autorską konserwacji zabytków , pracuje w specjalistycznych zespołach projektowych przy obiektach zabytkowych, odpowiedzialna za projekt adaptacji Wodozbioru dla potrzeb muzealnych.
Rozmawiały: Agata Pietrzyk-Sławińska i Jolanta Żubrowska, Dział Edukacji MŁK
Transkrypcja wywiadu: Maria Miodek i Jan Olender, Wolontariusze MŁK