Moda malowana: Na własne oczy

   

Ostatnio przyglądaliśmy się zapoczątkowanemu w XVII wieku procesowi przejmowania przez Polki mody francuskiej. Dzisiaj natomiast przeniesiemy się do czasów, w których moda ta zadomowiła się u nas na dobre, czyli do czasów stanisławowskich. Aby znaleźć cechy charakterystyczne ubioru ówczesnych dam polskich, zajrzymy do relacji tych, którzy widzieli

 

go nie tylko na własne oczy, lecz także z odpowiedniego dystansu, czyli odwiedzających Polskę w II połowie XVIII wieku cudzoziemców. Przebywający w Polsce od roku 1777 francuz Hubert Vautrin notował, że Kobiet w stroju cudzoziemskim jest znacznie więcej niż mężczyzn i tak samo jak Francuzki, są one niewolnicami mody. Zaledwie z Paryżu powstanie nowy strój, rodzi się najdrobniejsza zmiana w przybraniu toalety, musi ona natychmiast trafić z krawieckim manekinem do Warszawy, a stąd na prowincję. Gdyby z taką samą skwapliwością jak modę przyjmowane w Polsce pożyteczne instytucje, od dawien dawna Polska byłaby najlepiej rządzonym i najbardziej oświeconym krajem w Europie.

Z jego relacji wynikałoby więc, że Polki bardzo wiernie naśladują francuskie wzorce i przyjmują wszelkie najnowsze trendy na bieżąco. Tymczasem rok później, Nathaniel William Wraxall przelał na papier zupełnie odmienne wrażenie. Pisze on: Nigdzie w Europie nie ma takiej elegancji i takiej różnorodności stroju jak w tym kraju, gdzie kobiety zdają się gardzić formalnymi kanonami mody, przestrzeganymi na innych dworach. Widywałem tu te same damy w strojach różnych narodów i różnych epok i rzecz ta w nikim nie budziła zdziwienia. Jest w ich ubiorze coś azjatyckiego, co przypomina raczej Grecję lub Turcję niż modę francuską czy niemiecką. Następnie opisuje dość dokładnie ubiór księżnej Sanguszkowej, która ma na sobie bladoróżową lewitkę (rozciętą, lekką suknię ozdabianą haftami, modną także w Paryżu) i naturalne, niepudrowane włosy zebrane z tyłu muślinową siateczką. Z jeszcze innym opisem, dotyczącym tym razem mody kobiecej, możemy spotkać się w relacji Fryderyka Schulza z lat 1791-1793: Kobiecego stroju podstawą jest francusko-angielska moda, szczegóły pomniejsze z własnego smaku i wynalazku czerpiąc. Ubranie głowy ma swą właściwość między sztywnością francuską a naturalnością angielską, co bardzo wdzięcznie zdaje się Wschód przypominać.

I tu pojawia się nie lada problem. Jak interpretować powyższe zapisy? Czy Polki były niewolnicami mody francuskiej, czy raczej umiejętnie mieszały wpływy cudzoziemskie z wpływami wschodnimi i okraszały je odrobiną własnej fantazji? Mówiąc szczerze trudno jest mi sobie wyobrazić stroje w stylu opisanym przez Wraxalla czy Schulza. A być może wychwycenie owego specyficznego charakteru ubiorów pań polskich jest niemożliwe dla człowieka współczesnego? Tego się raczej nie dowiemy, ale zawsze warto troszkę na ten temat pomyśleć i spróbować poszukać ich na portretach z epoki, chociażby na poniższych.

Magdalena Agnieszka z Lubomirskich Sapieżyna, M. Bacciarelli

 Teresa z Ossolińskich Potocka, Krafft 1767 

  

A Wy, czy widzicie na tych portretach jakieś elementy specyficzne, które w jakiś sposób wyróżniałyby polską odmianę stroju francuskiego? Zachęcam do komentowania

źródła:

Wacława Zawadzkiego "Polska stanisławowska w oczach cudzoziemców"

tekst: Zosia Jusiak