„…Tam są jelenie zwierzęta,
Widzieć-dotykać-doświadczać-przekazywać
W dniach 5–8 grudnia 2011 Ośrodek Edukacji Muzealnej Muzeum Łazienki Królewskie zaprosił swoich edukatorów i wolontariuszy na szkolenie z kreatywności.
Wydarzenie okazało się niezwykłym doświadczeniem pozwalającym na zapoznanie się z przestrzenią Pałacu na Wyspie oraz odkrycie jej na nowo. Stworzone warsztaty miały na celu rozbudzenie fantazji, a także wskazanie nowych ścieżek zwiedzania muzealnych przestrzeni.
Dzień pierwszy – Królewskie oceanarium
Warsztaty czas zacząć! Pierwszy dzień dotyczył poznania parku łazienkowskiego z różnych stron, a dokładniej z perspektywy różnych bram. Wymiar muzealny odnaleźliśmy także w przedmiotach codziennego użytku. Ale chyba najciekawszą atrakcją dnia była zamiana dworu królewskiego na podwodny świat. Stanisław August Poniatowski oraz jego najbliższe otoczenie podczas naszych warsztatów przybrało wygląd egzotycznych ryb. Poprzez wielkość, kolor i kształt tych wodnych stworzeń staraliśmy się wyrazić cechy charakteru oraz funkcje, które wykonywała dana osoba.
Dzień drugi – Kodowanie i dekodowanie
Symbole, znaki, metafory czają się wszędzie. Jak się okazuje pełno jest ich też w przestrzeni muzealnej. Kolejny dzień warsztatów polegał na zakodowaniu Muzeum Łazienki Królewskie w ciąg znaków, które następnie posłużyły jako elementy łazienkowskiego dekodera. To tajemnicze narzędzie edukacyjne okazało się doskonałą pomocą, a także ogromnym urozmaiceniem podczas zwiedzania muzeum.
Dzień trzeci – Klatka po klatce
Harmonia i dysharmonia – dwa antagonistyczne pojęcia stały się główną bazą do dzisiejszych warsztatów. Zainspirowani koncertem na obój i fortepian w wykonaniu studentek Akademii Muzycznej, a także prezentacją filmów wykonanych w technice poklatkowej mieliśmy za zadanie wykonanie własnych filmowych wariacji wyrażających powyższe pojęcia. Wstępem do twórczej pracy był szereg wypowiedzianych przez prowadzące (Marzenę Rostkowską i Izabelę Kamińską) par wyrazów, które miały wyrazić harmoniczność oraz jej brak, jak np.: sushi – bigos, biały – w łatki, espresso
– latte. Nieświadomi konsekwencji wybieraliśmy preferowane przez nas wyrazy, a tym samym trafialiśmy do jednej z dwóch grup (grupy harmonia lub grupy dysharmonia). Następnie przy użyciu aparatów fotograficznych wykonywaliśmy zdjęcia, które posłużyły do animacji. Efekty naszych działań były zaskakujące.
Dzień czwarty – Tak jakby
Ostatni dzień w rankingu warsztatów wcale nie był ostatnim. Dziś Justyna Sobczyk pracująca w Instytucie Teatralnym pozwoliła nam poznać przestrzeń muzealną od zupełni innej strony i tym samym sprawić, że przestała być nam tak obca. Tłem do naszych działań i inspiracją scenograficzną była jadalnia Pałacu Myślewickiego – tutaj mieliśmy możliwość popatrzeć na pokój z zupełnie innej perspektywy: zamieniając się w posągi, stając się postaciami namalowanymi na ścianach, przyjmując pozycje horyzontalne, itp. Naszym zadaniem było dotknąć nie dotykając, czyli zabawa w tak jakby. Fascynująca próba zmierzenia się z przestrzenią bez dotyku, choć z maksymalnym zbliżeniem. Piękne odczucie, móc się zbliżyć na centymetry do tego, czego wcześniej można było tylko dotykać wzrokiem. Oczywiście panie czuwające nad ekspozycją natychmiast stanęły w drzwiach, aby tak jakby mieć nas na oku. Rozwinięciem tego ćwiczenia, było dopasowanie naszego ciała do przestrzeni pomieszczenia; można było się zintegrować z kominkiem, pulpitem, krzesłem, ścianą, ale wszystko tylko tak jakby. To oczywiście tylko wybrane aktywności naszych teatralnych zajęć, ale podsumowanie jedno, spójne dla całych warsztatów – dziękujemy!