Losy listopadowego spiskowca. Historia Piotra Wysockiego

Jego pomnik stoi dziś w Łazienkach Królewskich, obok budynku Podchorążówki. To właśnie tam 190 lat temu rozpoczął powstanie Piotr Wysocki. Kim właściwie był jeden z głównych bohaterów Nocy Listopadowej?

Piotr Wysocki urodził się w 1797 roku w ubogiej rodzinie szlacheckiej. Minęły wówczas dwa lata od ostatniego rozbioru, a Polacy we Włoszech dopiero zaczynali swoją napoleońską epopeję. Wczesna młodość Wysockiego przypadła na czasy Księstwa Warszawskiego, służbę wojskową przyszły powstaniec rozpoczął jednak już w armii Królestwa Polskiego w 1818 roku. Królestwo zostało utworzone na kongresie wiedeńskim. Cieszyło się liberalną na owe czasy konstytucją, posiadało własny parlament i wojsko, miało być jednakże zależne od cesarza rosyjskiego, który był jednocześnie królem Polski. Tym samym oba państwa łączyła unia personalna. Co więcej, car Aleksander I roztoczył przed Polakami wizję przyłączenia do Królestwa ziem wschodnich, zabranych przez Rosję w rozbiorach (Litwy, Białorusi i Ukrainy). Na obietnicach miało się jednak skończyć. Autonomia państwa zresztą szybko zaczęła się kurczyć.

Po wielu latach w armii Wysocki dosłużył się w końcu stopnia podporucznika, był jednocześnie instruktorem musztry w Szkole Podchorążych. Cieszył się dobrą opinią i szacunkiem podopiecznych, aczkolwiek przełożonemu przeszkadzało jego nadmierne spoufalanie się z uczniami. To właśnie w momencie, gdy został instruktorem, zaczął organizować w 1828 roku tajne sprzysiężenie. Podchorążowie czekali na odpowiedni moment. Już w 1829 roku istniał pomysł zamordowania cara podczas jego wizyty koronacyjnej w Warszawie, do czego jednak nie doszło. Moment przejścia do działania został ostatecznie wymuszony. Na trop spiskowców wpadli agenci carscy, a co więcej – istniało ryzyko wysłania armii do tłumienia powstania w Belgii (Rosja jako członek Świętego Przymierza była zobligowana do zwalczania ruchów wywrotowych w Europie), co znacznie utrudniłoby organizację powstania. Sprzysiężenie Wysockiego postanowiło działać.

Piotr Wysocki 29 listopada 1830 r., litografia według rysunku Jana Nepomucena Żylińskiego (domena publiczna)

Noc Listopadowa

O przebiegu wydarzeń informuje nas m.in. relacja samego Wysockiego, napisana zaledwie 10 dni po Nocy Listopadowej. Narosły wokół niej pewne spory. Podważano autorstwo Wysockiego, wskazując na Maurycego Mochnackiego. Władysław Bortnowski w poświęconym temu problemowi artykule udowodnił jednak, że Mochnacki był jedynie (lub aż) redaktorem tekstu, a nie autorem. Jak podaje narracja, Wysocki razem ze współspiskowcami rozpoczął powstanie koło godziny 19. Po rozbrojeniu wartowników w Podchorążówce, przeszedł do sali, gdzie trwała właśnie lekcja funkcjonowania batalionu. Przerwał ją i wykrzyczał słynne słowa: „Wybiła godzina zemsty. Dziś umrzeć lub zwyciężyć potrzeba! Idźmy, a piersi wasze niech będą Termopilami dla nich!” Podchorążowie, nawet ci, którzy nie należeli do sprzysiężenia, wiedzieli już o planowanym buncie. Nastał ogólny entuzjazm, który przerwał jedynie niewtajemniczony oficer Kajetan Niewęgłowski. Usiłował on zakończyć rozruchy w szkole, ale został szybko powstrzymany i dźgnięty bagnetem. Podobny los spotkał również pewnego podchorążego, który protestował przeciwko powstaniu. Wysocki szybko rozdał broń cywilnym spiskowcom, przybyłym na jego wezwanie. Ci (z kilkoma podchorążymi) otrzymali zadanie zabicia wielkiego księcia Konstantego, gdy w międzyczasie wojsko miało wywoływać powstanie. Należało rozbroić stacjonujących niedaleko Rosjan, wkrótce jednak misja ta przerodziła się w regularną potyczkę. W pamiętniku Wysockiego czytamy: „Powtórnie dawszy ognia, silnym w skoku napadem, z okrzykiem wojennym hurra! rozbijamy kolumnę Rosyan, którzy zasławszy plac trupem, na wszystkie rozsypali się strony. W tej chwili dano mi znać, że pułki kirasyerski i huzarski wychodzą z koszar”.

Wkrótce jednak przewaga Polaków zaczęła topnieć. Nie przybyły na pomoc oczekiwane posiłki – okoliczne i rozlokowane niedaleko oddziały polskie. Niedługo później podchorążym udało się wycofać i ruszyć w kierunku Placu Trzech Krzyży: „Pułk ułanów, na który najprzód uderzyliśmy, zupełnie rozproszony, dozwolił nam cofać się przez most Sobieskiego, gdzie połączył się z nami powracający z Belwederu oddział cywilnych osób”.

To właśnie walki w okolicach koszar i mostu Jana III zainspirowały Wojciecha Kossaka do namalowania słynnego obrazu Noc listopadowa, na którym widnieje walka podchorążych z kirasjerami.

Wojciech Kossak, Noc listopadowa (domena publiczna)

Wkrótce podchorążych spotkały pierwsze rozczarowania. Generałowie, których prosili o dołączenie, odmawiali udziału w powstaniu. Rozwścieczeni powstańcy dopuszczali się wobec nich samosądów. Pierwszy padł Stanisław Potocki. Wysocki o zajściu pisał: „Przy kościółku Aleksandra spotkaliśmy jenerała Stanisława Potockiego; przytrzymali go podchorążowie schylając się do stóp jego i błagając żeby się przyczynił do ojczystej sprawy. Łącząc mój głos z prośbą młodzieży rzekłem do niego »Jenerale! Zaklinam cię na miłość ojczyzny, na więzy Igelstroma, w których tak długo jęczałeś, żebyś stanął na naszym czele. Nie sądź, że sama szkoła powstała. Całe wojsko zmierza do swoich stanowisk i jest za nami«. Lecz gdy te wszystkie przełożenia nie odniosły zamierzonego skutku, kazałem go wypuścić. Zginął on następnie z innej ręki przez nieufność, upór i małą wiarę w statek i cnotę żołnierza Polskiego”.

W ciągu całej Nocy Listopadowej śmierć poniosło w podobny sposób jeszcze pięciu innych generałów. Wkrótce zdobyto Arsenał i wyparto Rosjan z Warszawy. Wielkiemu księciu Konstantemu udało się zbiec. Warszawa była zdobyta, a nad rebelią powoli zaczęła przejmować władzę Rada Administracyjna, na czele której stał Adam Jerzy Czartoryski. Co brzemienne dla późniejszych losów przewrotu, była ona od samego początku niechętna powstaniu. Tak skończyła się Noc Listopadowa.

Po niej, mimo znacznej popularności Wysockiego w społeczeństwie, jego rola zaczęła gasnąć. Od samego początku celem Nocy Listopadowej było jedynie podłożenie iskry pod powstanie. Wysocki uważał, że dowodzeniem i polityką powinni się zająć znani i zasłużeni Polacy, którzy - jak wierzyli podchorążowie - z pewnością do nich dołączą. Wysocki był w końcu zaledwie oficerem niskiej szarży. Brakowało mu wiedzy, znajomości i umiejętności. Nie myślał o zaszczytach dla siebie ani nie rościł sobie specjalnej roli w kierowaniu powstaniem.

Jego idealizm łączył się jednak z jedną poważną wadą. Jak zauważał historyk Wacław Tokarz, przy wszystkich zaletach, takich jak patriotyzm, skromność i skłonność do poświęceń, miał również być naiwny politycznie: „Te same rysy bezbronności politycznej, braku orientowania się w wypadkach dostrzegali w nim wszyscy, którzy chcieli go poznać po nocy 29 listopada”.

W 1831 roku Wysocki ruszył do walki przeciwko Rosjanom. Został wtedy adiutantem wodza naczelnego Michała Radziwiłła, dowodził też 10 pułkiem piechoty. Jego działalność wojskowa nie była oceniana jednoznacznie. Spotkał się m.in. z ostrą krytyką gen. Ludwika Bogusławskiego, który w ostrych słowach odniósł się do jego sposobu dowodzenia powierzonym oddziałem. Z drugiej jednak strony, Wysocki dał się poznać jako sumienny i gotowy do poświęceń oficer. W czasie swojego szlaku bojowego walczył m.in. w bitwie pod Dobrem, Olszynką Grochowską, a także w wyprawie gen. Józefa Dwernickiego na Wołyń.

Na wojnie dosłużył się stopnia majora i Złotego Krzyża Virtuti Militari. Los doprowadził go aż do bitwy o Warszawę, która okazała się dla Polaków porażką. Wysocki walczył w obronie szańców na Woli u boku gen. Józefa Sowińskiego. W starciu został ranny w nogę, co uniemożliwiło mu poruszanie się. To właśnie wtedy dostał się do niewoli. Tam jego los przez następne kilka lat pozostawał niepewny.

 

Los zesłańca

Wysocki za swoje czyny został skazany przez Rosjan na śmierć przez ćwiartowanie, wkrótce jednak cofnięto wyrok i rozpoczęto nowy proces. Władze rosyjskie zamierzały wykorzystać posiadanie cennego więźnia. Z procesu zamierzano zrobić swego rodzaju spektakl polityczny - rozprawę sądową, która podsumowałaby przegrane powstanie.

„Herszt i główny podżegacz rokoszu, w dniu 17/29 [1] listopada 1830 wybuchłego, jako przyznający się do zamachu na wolność Członka Najjaśniejszej Familii Panującéj, który to zamach według położenia Akt, posuwał się nawet do odebrania mu życia, niemniej jako sprawca morderstw na osobach wyżej wymienionych”głosił akt oskarżenia. Oskarżono go więc o wywołanie powstania, nieudany zamach na księcia Konstantego, a także o śmierć polskich generałów, którzy odmówili dołączenia do powstania.

Budynek Szkoły Podchorążych w Łazienkach Królewskich

W wyniku procesu Wysocki został ponownie skazany na śmierć, tym razem przez powieszenie. Ostatecznie jednak, w 1834 roku znów zmieniono wyrok. Car, troszcząc się o swój wizerunek w światowej opinii publicznej, postanowił okazać łaskę. Finalnie Wysockiego skazano na 20-letnie zesłanie na Syberię w okolice Irkucka. Dla skazańca, który już dawno pogodził się ze śmiercią, była to znaczna odmiana losu.

W 1836 roku, będąc już na wygnaniu, usiłował zbiec z katorgi. Razem z kilkoma kompanami zamierzał wrócić do Europy przez Chiny i Indie, ale został pojmany i skazany na 1000 razów chłosty. Była to kara śmiertelna, dlatego istnieje duża szansa, że skazanemu oszczędzono część z nich. Został jednak potwornie skatowany, a rany, które mu wtedy zadano, dokuczały mu już do końca życia.

Co więcej, wyrok zwiększono mu o kolejne 3 lata i zesłano w głąb Syberii – do Akatui. Na zesłaniu kierowano go do różnych zajęć. Początkowo pracował w gorzelni, jednak po próbie ucieczki, przykuty do taczki, pracował w kopalni. Po latach uzyskał więcej wolności. Mógł pracować na roli, zajmował się także wytwarzaniem mydła.

Gdy w latach 1854–1855 Rosja przegrała wojnę krymską, nastąpiła tzw. odwilż posewastopolska, podczas której nowy car Aleksander II usiłował uspokoić rozchwiane nastroje społeczne. Nastąpiło częściowe łagodzenie wcześniejszych represji popowstaniowych. To właśnie wtedy pozwolono Wysockiemu na powrót do kraju. Co więcej, władze carskie zaproponowały mu nawet uznanie jego służby przedpowstaniowej - miałby otrzymywać pensję emerytowanego porucznika gwardii. Jego zgoda posiadałaby jednak znaczenie symboliczne. Podczas powstania dosłużył się stopnia majora, czego Rosjanie nie chcieli uznać. Wysocki, odrzucając ofertę, pokazywał, że nie wyrzeka się swej dawnej sprawy.

W kraju był traktowany przez rodaków przychylnie. Lokalni ziemianie kupili mu 40-hektarowe gospodarstwo w Warce. To tam miał dożyć reszty swych dni. Spędził je na rozpamiętywaniu powstania listopadowego, którego zresztą sam stał się symbolem. „Czas zatrzymał się dlań w miejscu” – napisał jego biograf Tadeusz Łepkowski. Nie poparł natomiast kolejnego zrywu narodowego, powstania styczniowego, uważając, że jego szanse na zwycięstwo są niewielkie. Zmarł w 1875 roku.

Most z pomnikiem Jana III w Łazienkach Królewskich. Tu miał miejsce jeden z pierwszych epizodów Nocy Listopadowej

Człowiek czy symbol?

Wysocki mocno zapisał się w pamięci Polaków, nastąpiła też jego idealizacja i wpisanie w poczet bohaterów narodowych. Był jedną z głównych postaci w dramacie Wyspiańskiego „Noc listopadowa”. Tam, gdy buntuje szkołę podchorążych i maszeruje ku powstaniu, grecka bogini wojny sprawiedliwej, Pallas Atena, mówi do niego: „Będziesz nieśmiertelność mieć!”

Pojawił się również w III części „Dziadów” Mickiewicza z 1832 r. Jedna ze scen, której akcja dzieje się w salonie warszawskim, obnażała różne negatywne strony polskich elit. Głos krytyki włożył autor w usta Wysockiego. Miał on skomentować całe zdarzenie mówiąc:

„Powiedz raczej: na wierzchu. Nasz naród jak lawa,

Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,

Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;

Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”.

Jeszcze 30 lat po napisaniu tego utworu, zesłaniec syberyjski Agaton Giller opisywał swoje spotkanie z Wysockim. Problem jedynie w tym, że... ów bohater narodowy nie przebywał już w Akatui, gdzie do spotkania miało dojść. Tak Giller „wyobrażał sobie” spotkanie z bohaterem powstania:

„Piotr Wysocki jest jeszcze człowiekiem czerstwym i w sile wieku. Cierpienia, których tyle przeszedł, nie złamały go dotąd. Choruje częściej jak dawniej, zawsze jednak nazwać się może człowiekiem silnym. Wysokiego wzrostu, barczysty, postawa wyprostowana, wojskowa. Włosów szatyn, siwych jeszcze nie ma. Oko bystre, błękitne, nos duży, czoło małe, a wyraz twarzy wojowniczy i pełen miłości. Głos ma potężny. Mówi jakby komenderował, a gdy mi opowiadał, jakie to wiersze przed rewolucyą 1831 roku młodzież czytywała, z jakich natchnień czerpała i zadeklamował kilka ustępów z Konrada Wallenroda Mickiewicza, zdawało mi się, że słyszę dowódcę, który stojąc przed frontem swojego pułku, wkrótce go na bój poprowadzi i że go pułk cały słyszy”.

Wysocki doczekał się też licznych form upamiętnienia i uznania w wolnej Polsce. Co więcej, w 1930 roku, na stulecie powstania, odsłonięto jego popiersie zaraz przy dawnej Szkole Podchorążych. Warto o tym pamiętać, gdy w czasie spaceru po Łazienkach natkniemy się na pomnik pewnego młodego podporucznika.

Pomnik Piotra Wysockiego koło Podchorążówki

[1] 17 listopada według kalendarza juliańskiego.

 

Michał Rastaszański

edukator Muzeum Łazienki Królewskie

 

Bibliografia

Akt oskarżenia w sprawie przeciwko osobom oddanym pod najwyższy sąd kryminalny w Królestwie polskiém: W zarzucie spełniénia zbrodni, wyłączenych od ogólnego przebaczenia jakie Najjaśniejszy Cesarz Wszech Rossyi król polski it.d. w dniu 20.Października 1.Listopada r. 1831 poddanym swym w Królestwie polskiém, mającym udział w rokoszu z roku 1830 i 1831: Najłaskawiej udzielić raczył wraz Z sumariuszem dowodów i konkluzyami Prokuratura przy tymże Sądzie, Warszawa 1834.

W. Bortnowski, Piotr Wysocki czy Maurycy Mochnacki autorem relacji o historii sprzysiężenia z lat 1828-1830?, „Przegląd Historyczny” 49/4 (1958), s. 782–792.

A. Giller, Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberii, Lipsk 1867.

T. Łepkowski, Piotr Wysocki, Warszawa 1972.

A. Mickiewicz, Dziady, cz. III, wiele wydań.

W. Tokarz, Sprzysiężenie Wysockiego i noc listopadowa, Kraków 1925.

P. Wysocki, Pamiętnik Piotra Wysockiego o powstaniu 29 listopada 1830 roku, t. 1–2, Paryż 1867.

S. Wyspiański, Noc listopadowa, wiele wydań.