„…Tam są jelenie zwierzęta,
Mała kuchnia malarska. Plamy i plamki
My, dorośli, wchodząc do muzeum zachwycamy się obrazami, freskami, grafikami. Widzimy je jako całość. Dla dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych, to, co widzimy jako portrety, krajobrazy, sceny rodzajowe czy martwe natury, jest zbiorem kolorowych, wielokształtnych plam. Najmłodsi widzą świat zupełnie inaczej niż my, nie ograniczają się schematami i ramami.
Spróbujemy dziś spojrzeć na dzieła sztuki ich oczami i poeksperymentować. Kto wie, może przy okazji obudzimy uśpionego w nas małego, ciekawskiego artystę?
Zacznijmy od wybrania obrazu, który stanie się naszym laboratorium. Może to być jedno z dzieł zgromadzonych w Królewskiej Kolekcji albo obrazek z Waszej ulubionej książeczki (jeśli taki prawdziwy "dorosły" obraz jest dla malucha jeszcze "za trudny").
Dokonajmy wyboru wspólnie z dzieckiem. Pokażmy mu kilka propozycji i niech to ono zdecyduje, która najbardziej mu się podoba. Dzieciom najczęściej wpadają w oko rzeczy wzorzyste i kolorowe, czyli takie, które wyróżniają się z otoczenia.
A teraz wcielmy się w rolę poszukiwaczy. Przydarzą się nam: szkła powiększające, latarka lub lampka oraz lornetka.
Z ich pomocą będziemy mogli odkryć nawet największe sekrety dzieł sztuki, uchwycić najdrobniejsze szczegóły i przyjrzeć się obrazowi z bardzo, bardzo bliska (czego niestety często nie wolno nam zrobić w muzeum).
W ramach rozgrzewki możecie zacząć na przykład od obejrzenia z bliska dłoni, podglądania prze lupę rosnących w domu lub w parku roślin, kwiatów i drzew. Zobaczcie też, jak z bardzo bliska wygląda sierść psa czy kota.
Podglądanie obrazu
Co widzicie na wybranym przez Was obrazie? Ja na początek chciałam zbadać obraz "Roztropność" pędzla Marcello Bacciarellego. Wisi on w Sali Salomona w Pałacu na Wyspie, ale wysoko, a ja jestem niewysoka i nigdy nie mogłam mu się dobrze przyjrzeć.
Dorośli, patrząc na to dzieło, widzą postać kobiety ubranej w zwiewną suknię z przewieszonym błękitnym szerokim szalem, z pierzastym hełmem na głowie, trzymającą w dłoni lustro.
A co zobaczą dzieci? Z pewnością zwrócą uwagę na kolor niebieski. Spostrzegą też piórka i to "coś", co trzyma bohaterka obrazu. Weźcie teraz do ręki lupę i przyjrzycie się wydrukowanemu obrazowi. Dostrzeżecie kolory, plamy i plamki. Poeksperymentujmy z tym niezwykłym widokiem.
A może dałoby się ten nasz obraz jeszcze bardziej poplamić? Jasne, że tak! Zatem bierzmy się do zabawy.
Plamy i plamki
Popatrzmy na obraz, który wybraliśmy. Przygotujmy potrzebne rzeczy:
- farby (plakatowe albo temperowe)
- miseczki
- waciki kosmetyczne (te w formie puszystych kuleczek)
- kuleczki filcowe albo puchate
- woda
- folia po przykrycia podłogi
W miseczkach mieszamy farby z odrobiną wody, tak żeby miały lekko płynną konsystencję. Możemy zrobić test gęstości, zanurzając jeden wacik i sprawdzając czy farba z niego trochę ścieka.
Następnie na rozłożonej folii układamy wydruk obrazu, który chcemy poddać metamorfozie. Zanurzany wacik w miseczce z wybranym kolorem (przygotujmy sobie kilka pojemników), kładziemy na obrazek i robimy mocne pacnięcie tak, jakbyśmy chcieli "przybić piąteczkę" z obrazem.
Farba rozpryśnie się po kartce i zrobi pierwszą kolorową plamę. Powtarzamy tę czynność tyle razy, ile nam się zmieści na kartce albo tyle, ile papier wytrzyma (warto wydrukować obrazek na grubszym papierze, bo będzie on nasiąkał wolniej).
Mój obraz wygląda, jakby w pracowni malarza bawił się z nim niesforny Zefir, którego niedawno spotkaliśmy.
A teraz sprawdźmy, jak na obrazie wyglądałyby ślady naszych paluszków. Możemy najpierw zrobić próbę na czystej kartce papieru, pozostawiając na niej swoje odciski.
A może macie ochotę poznać sekretną recepturę na farbę, którą można malować pssst nawet po szybie?
Będą nam potrzebne:
- 0,5 szklanki mąki ziemniaczanej
- 3 i 3/4 szklanki wody
- 1 torebka żelatyny
- barwniki spożywcze
Do mąki dodajemy 0,5 filiżanki zimnej wody i dokładnie mieszamy. W rondelku zagotowujemy 2 i ¾ wody, a potem delikatnie i ciągle mieszając, dodajemy do niej naszą pastę z mąki i wody. Czekamy aż powstanie przezroczysta masa, czyli krochmal. Żelatynę mieszamy z pozostałą częścią zimnej wody i dodajemy do gorącej masy. Powstałą mieszaninę trochę studzimy, a następnie dzielimy ją na porcje, do których dodajemy kolorowe barwniki.
Nie bójmy się dać dziecku malować powstałą farbą po okiennych szybach Będzie to dla niego doskonała możliwość na rozwijanie kreatywności i cudowna zabawa.
Bycie poszukiwaczem artystycznych sekretów (tym małym i tym trochę większym), to naprawdę fantastyczna sprawa. Kto wie, jakie sekrety odkryjemy następnym razem. Już nie mogę się doczekać!
Monika Kawecka, Dział Edukacji Muzealnej Muzeum Łazienki Królewskie