„…Tam są jelenie zwierzęta,
Śladami Bronka. Rozmowa z Danutą Onyszkiewicz, stryjeczną prawnuczką Bronisława Piłsudskiego
Europejskie Dni Dziedzictwa obchodzone są w tym roku pod hasłem "Moja droga". Trudna historia naszego kraju sprawiała, że droga wielu Polaków była wyboista i prowadziła w dalekie strony, zmuszając do życia na emigracji. Jedną z takich osób był wybitny antropolog, Bronisław Piłsudski, brat dobrze wszystkim znanego Józefa Piłsudskiego, którego rezydencją w międzywojniu były Łazienki. Rozmawiamy o nim z jego stryjeczną prawnuczką, Danutą Onyszkiewicz.
Mariusz Kolmasiak: Jesteś prawnuczką Józefa Piłsudskiego, a jednak postanowiłaś zająć się życiem jego starszego brata, Bronisława. Dlaczego?
Danuta Onyszkiewicz: Józefa zna w Polsce każdy, natomiast o Bronisławie mało kto słyszał. A był to nie tylko człowiek o ciekawym - choć trudnym i tragicznym - życiorysie, ale też wielki uczony, którego dorobek zasługuje na najwyższe uznanie. Do tego, tak jak i ja, był antropologiem. Zależy mi na tym, by Polacy wiedzieli, po pierwsze, że Józef miał rodzeństwo (w tym starszego brata, Bronisława), a po drugie, że jego brat był wybitnym antropologiem, choć nie zdobył formalnego wykształcenia w tym kierunku.
M.K.: Obaj urodzili się w Zułowie i pierwsze lata życia spędzili na Litwie. Co było potem?
D.O.: Wyjechali na studia, Bronisław do Petersburga, a młodszy Józef do Charkowa.
Ewa Zagawa: Bronisław studiował antropologię?
D.O.: Nie, zupełnie nie. Antropologią zajął się znacznie później. W Petersburgu rozpoczął studia prawnicze. Niestety nie zdążył ukończyć nawet pierwszego roku, gdy w 1887 r. został oskarżony o udział w zamachu na cara Aleksandra III i skazany najpierw na śmierć, a potem "ułaskawiony", czyli zesłany na 15 lat katorgi.
E.Z.: I jak wielu polskich zesłańców został powieziony kibitką na Syberię?
D.O.: Otóż właśnie nie. Wiele osób myśli, że Bronisław pojechał na Sachalin przez Syberię, tymczasem okazuje się, że został tam zawieziony drogą morską. Z Petersburga przetransportowano go przez Moskwę do Odessy, a stamtąd statkiem "Niżnyj Nowgorod" razem z 500 więźniami popłynął przez Kanał Sueski, Kolombo, Singapur i Nagasaki na Sachalin.
E.Z: Wiemy, jak wyglądała ta podróż? Zachowały się jakieś jego wspomnienia?
D.O.: Tak, są listy Bronisława wysłane z Singapuru. Podróż na Sachalin zajęła około 2 miesięcy, które zesłańcy prawie w całości spędzili pod pokładem. Czasem tylko wolno im było wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza, jednak na ląd nie schodzili.
E.Z.: Jak wyglądało życie Bronisława na Sachalinie?
D.O.: Przez pierwsze około 3 lata była to prawdziwa katorga. Pracował przy wyrębie lasu i jako cieśla. Na szczęście potem, dzięki temu, że potrafił czytać i pisać i był jednak człowiekiem dość wykształconym, został zatrudniony w administracji państwowej na Sachalinie. Zaczął też uczyć dzieci urzędników, a potem i dzieci katorżników. I powoli nawiązywał kontakt z lokalną ludnością. Rozwijało się w nim zaciekawienie ich zwyczajami, kulturą, językiem.
E.Z.: Największą sławę przyniosły mu badania nad ludem Ajnu, ale zajmował się też kulturą i zwyczajami innych ludów?
D.O.: Tak, równie dużo zrobił dla zachowania kultury i języka Gilaków, czyli dzisiejszych Niwchów. Jednak znany stał się za sprawą Ajnu, ponieważ jest to tajemniczy lud, którego pochodzenie jest niewiadome do dziś. Istnieje nawet piękna teoria Wacława Sieroszewskiego, że to zaginiony lud Atlantydy. Ajnu różnią się od sąsiednich ludów i budową ciała i językiem. Ze względu na rodzaj używanych narzędzi czy stosowane do dekoracji wzory Piłsudski uważał, że są oni bardziej zbliżeni do amerykańskich Indian niż do ludności azjatyckiej. Ale zainteresowania Bronisława nie ograniczały się tylko do Ajnu. Jak już powiedziałam, na Sachalinie równie wnikliwie badał Gilaków, natomiast po powrocie do Polski zajął się badaniem podhalańskich Górali. Pozostała w nim fascynacja antropologią, rozumiał więc, jak ważne jest zachowanie tego wszystkiego, co Górale własnoręcznie wyrabiali i rzeźbili. Zbierał używane przez nich przedmioty, dzięki czemu pomógł Witkiewiczowi stworzyć i zachować tzw. Wzór zakopiański.
M.K.: Czy jego kolekcja się zachowała?
D.O.: Tak, jego zbiory można było oglądać w 2017 r. w Muzeum Tatrzańskim na wystawie "Bronisław Piłsudski: etnograf i muzealnik", a także - o czym dowiedziałam się podczas mojej podróży - w Rosyjskim Muzeum Etnograficznym w Petersburgu, gdzie są zgromadzone przez Bronisława stroje góralskie i zrobione przez niego zdjęcia Górali.
E.Z.: Skoro wspomniałaś już o swojej podróży, to może opowiedz o niej trochę więcej, bo to nie jest zwykła podróż.
D.O.: Podróż "Śladami Bronka", którą rozpoczęłam 7 stycznia 2019 r., prowadzi z Zułowa, czyli miejsca urodzenia Bronisława Piłsudskiego i Wilna, przez Petersburg, Moskwę, Odessę, Azję Południowo-Wschodnią na Sachalin i do Japonii, a potem przez Stany Zjednoczone i Europę do Zakopanego, Krakowa i na końcu do Warszawy, w której co prawda Bronisław nigdy nie był, ale która jest moim miastem i której historia jest związana z nazwiskiem Piłsudski (młodszy brat Bronisława, marszałek Józef Piłsudski mieszkał w Belwederze, tuż obok miejsca, w którym prowadzimy rozmowę).
E.Z.: Jaki jest cel tej podróży?
D.O.: Chciałabym popularyzować wiedzę o Bronisławie, pokazać światu, jak fantastyczną był postacią. Razem z przyjaciółmi założyliśmy stowarzyszenie im. Bronisława Piłsudskiego, które po zakończeniu mojej podróży, na podstawie zebranych materiałów stworzy Web Doc - interaktywną grę internetową o życiu Bronisława Piłsudskiego.
E.Z.: Chwilowo byłaś zmuszona przerwać podróż i wrócić do Polski. Opowiedz, dokąd udało ci się dojechać?
D.O.: Sytuacja wynikająca z pandemii zmusiła mnie po ponad roku do przerwania podróży. W styczniu zeszłego roku wyruszyłam najpierw na Litwę, odwiedziłam miejsca związane z dzieciństwem Bronisława, a potem pojechałam do Petersburga, Moskwy i Odessy. Ponieważ postanowiłam, że będę przemieszczać się w sposób jak najbardziej zbliżony do tego, którym podróżował Bronisław, wszystko trwa bardzo długo. Nie korzystam z samolotów i z Odessy - podobnie jak ponad sto lat temu Bronisław - popłynęłam w stronę Sachalinu statkiem. Jednak nie mogłam tego zrobić bezpośrednio. Dopłynęłam do Malezji, z której miałam zamiar dostać się do Rosji. Niestety biurokracja rosyjska przytrzymała mnie siedem miesięcy w Malezji. Nie chciałam dłużej zwlekać, więc postanowiłam udać się najpierw do Japonii, choć Bronisław odwiedził te kraje w odwrotnej kolejności.
M.K.: Japonia to ważny dla ciebie kraj ze względów rodzinnych?
D.O.: Tak. Będąc na Sachalinie Bronisław poślubił kobietę Ajnu, z którą miał dwoje dzieci. Ich potomkowie, czyli moi wujowie i kuzyni są Japończykami i mieszkają w rożnych miejscach w Japonii.
M.K: Wiedzą o tym, że należą do rodziny Piłsudskich? Utrzymujecie ze sobą kontakt?
D.O.: Tak, choć nie zawsze tak było. Moja japońska rodzina bardzo długo nie wiedziała o swoim pochodzeniu. Ajnu byli w Japonii dyskryminowani (zresztą ta dyskryminacja wciąż trwa) i dlatego wiele osób nie ujawniało swojego pochodzenia. Mój wuj, Kazuyasu (wnuk Bronisława), dość późno poznał swoje korzenie. Mniej więcej w 1986 roku przyszedł pierwszy list z Japonii, w którym wuj napisał o sobie i przesłał zdjęcia swoich córek. Ja dowiedziałam się o japońskiej rodzinie, gdy miałam 12 lat. Wtedy podchodziłam do tego zupełnie inaczej, po prostu ucieszyłam się, że mam kuzynów w tak dalekim i egzotycznym kraju. Zainteresowanie historią i życiem Bronisława przyszło znacznie później. A pomysł na podróż jego śladami narodził się, gdy już studiowałam antropologię.
E.Z.: Czy zamierzasz kontynuować tę wyprawę?
D.O.: Tak, oczywiście. Gdy będzie już można podróżować i uda mi się zebrać fundusze na dalszą trasę, zamierzam wrócić na szlak Bronisława. Tym razem chciałabym dotrzeć na Sachalin, jadąc koleją transsyberyjską. Potem jeszcze raz Japonia i podróż statkiem do USA, bo taką trasą Bronisław wrócił do Europy.
E.Z.: Przez Amerykę?
D.O.: Tak. Okazją do powrotu z zesłania była wojna rosyjsko-japońska. I taka okrężna trasa okazała się w tym czasie najpewniejsza. Dwa miesiące zajęło Bronisławowi przejechanie Stanów Zjednoczonych. A potem popłynął do Europy.
E.Z.: Ile tobie zajmie ta podróż?
D.O.: Tego nie jestem w stanie przewidzieć. Muszę znaleźć statek, który mnie zabierze, zobaczymy, jak to będzie. Poza tym projekt "Śladami Bronka" to nie tylko podróż. Po drodze prowadzę też badania, które potem posłużą do stworzenia interaktywnej gry. Mam nadzieję, że dzięki niej nauka historii stanie się dla wielu osób dobrą zabawą.
E.Z.: A co potem?
D.O.: Jestem współzałożycielką stowarzyszenia "Przywróćmy pamięć o wybitnych Polakach". W naszej historii było wiele postaci, które warto wydobyć z zapomnienia. Najpierw jednak chcę dokończyć projekt "Śladami Bronka".
E.Z.: Trzymamy zatem kciuki za powodzenie wyprawy.
M.K.: Dziękujemy za rozmowę i życzymy, by jak najszybciej udało się wrócić na szlak Bronisława Piłsudskiego.
Danuta Onyszkiewicz - z wykształcenia antropolożka, z zamiłowania tułaczka. W antropologii interesuje się zagadnieniami wierzeń ludowych, religii, występu i architektury. Współzałożycielka Stowarzyszenia im. Bronisława Piłsudskiego, z którego ramienia tworzy projekt "Bronek". Czasami można ją zobaczyć żonglującą bądź chodzącą po Slacklinie w Warszawskich parkach.
Projekt można obserwować na Facebooku - Stowarzyszenie im. Bronisława Piłsudskiego oraz na Instagramie - projekt bronek.
Wywiad przeprowadzili Ewa Zagawa z Działu Edukacji i dr Mariusz Kolmasiak z Działu Badań Naukowych Muzeum Łazienki Królewskie.